Drogi Czytelniku, oferuję Ci zbiór podróży w czasie po pomorskiej ziemi. W wojażach tych próbuję odtworzyć zmieniające się w czasie panoramy lub zgoła małe zakątki regionu, nie stroniąc od ukazywania szerszego kontekstu opisywanej historii. Czas i przestrzeń to tylko wymiary naszych peregrynacji, zaś ich celem są ludzie, którzy przed nami żyli w swoich lokalnych pomorskich ojczyznach.

Przez ich ziemie, przyrodę i pozostawioną kulturę materialną wiodą drogi naszych wędrówek tutaj oraz na blogu: "Pradzieje Pomorza
". Bon voyage!

piątek, 26 marca 2010

Maszewo Anno Domini 1091


Dwa lata temu Maszewo świętowało 730-lecie nadania praw miejskich. Z tej okazji władze miasta wydały, przy wsparciu merytorycznym Uniwersytetu Szczecińskiego i Polskiego Towarzystwa Historycznego, publikację "Maszewo i okolice na przestrzeni wieków".

Nie jest to jeszcze w pełnym tego słowa znaczeniu historia Maszewa, ale są tam ciekawe artykuły przyczynkarskie o wybranych aspektach dziejów tej ziemi, warte dalszych badań naukowych. Interesujący jest zwłaszcza opis granic Ziemi Maszewskiej, zawarty w dokumencie z 1269 roku, który przytacza prof. Edward Rymar. Wskazuje on na istnienie już na tym terenie układu dróg, brodów i mostów łączących okoliczne grody. Pełny tekst tego dokumentu zawarty jest w "Codex Pomeraniae" z 1768 roku.


Zastanówmy się przez chwilę nad "wyborem" daty powstania Maszewa. Przyjmuje się popularnie, że metryką narodzin miasta jest dokument lokacyjny, nadający ramy prawne funkcjonowania miasta. W przypadku Maszewa jest to data 27 kwietnia 1278 roku, kiedy to biskup pomorski Hermann von Gleichen wydał akt lokacji miasta na prawie magdeburskim. Zauważmy, że akt taki może dotyczyć miejsca "w szczerym polu", gdzie dopiero ma powstać miasto, albo może być wydany dla miasta, osady lub grodu już istniejącego, tak jak w przypadku Maszewa.

Oto fragment "Zwierciadła saskiego" (Sachsenspiegel), zbioru praw saksońskich, spisanych w latach 1220-1235. Ten precedensowy kodeks prawny stał się podstawą tworzenia prawa miejskiego w północnych Niemczech, na Pomorzu, Dolnym Sląsku, w Polsce, Czechach, Słowacji, na Węgrzech, Rusi, Litwie oraz w zasiedlanych bezpośrednio przez Niemców Prusach i Kurlandii. Zwróćmy uwagę, że kształt pisma w poniższym dokumencie przybrał już charakter pośredni, między wczesnośredniowiecznym stylem zwanym minuskułą karolińską, a rodzącym się pismem gotyckim. Sachsenspiegel został wydany drukiem po raz pierwszy w Bazylei w 1474 roku, a później wznawiany wielokrotnie w różnych miastach Niemiec.


Prawo magdeburskie (i pochodne od niego prawo lubeckie i prawo chełmińskie) było od XIII aż po XVII wiek popularną "miejską konstytucją", przyjętą przez ponad 100 miast, nie tylko w Niemczech i na Pomorzu, ale w Polsce, Prusach (Mazury, Warmia i Sambia), na Łotwie (Kurlandii), w Czechach, na Morawach, Litwie i Ukrainie. W 1356 roku król Kazimierz Wielki powołał w Krakowie Ius supremum magdeburgense, sąd apelacyjny prawa niemieckiego, który rozstrzygał sprawy sporne w interpretacji i wykonywaniu prawa magdeburskiego w Polsce.

Niemieckie wpływy kulturowe w Polsce nie zakończyły się w średniowieczu, ale rozwijały się także w czasach nowożytnych. Przepisy  niemieckiego kodek- su "Sachsenspiegel" (Speculum Saxonum), miejskiego prawa magdebur- skiego (Ius civile Magdebur- gensis), części prawa lubec- kiego, prawa lennego (Ius feudorum) opublikowano  w Polsce po raz pierwszy (po łacinie) w 1506 roku w Krakowie, jako część tak zwanych Statutów Łaskiego. Zawierały one również kanony prawne z innych krajów, uznane za ważne dla budowy zrębów polskiego ustawo- dawstwa, jak na przykład XIII-wieczny traktat prawniczy Rajmunda z Penyafort, zatytułowany "Summa utriusque iuris".  Jan Łaski (1456-1531) był jednym z największych w polskiej historii mężem stanu. Opracowany przez niego, pierwszy w Polsce tak szeroki zbiór praw, w zasadniczy sposób wpłynął na rozwój prawodawstwa w naszym kraju w następnych wiekach. W 1581 roku "Zwierciadło saskie" zostało wydrukowane po polsku we Lwowie, przetłumaczone przez Pawła Szczerbicza; oto powyżej kopia strony tytułowej (oryginał w zbiorach Miejskiej Biblioteki Publicznej w Tarnowie).

Prawa te, czyli według niektórych "metrykę urodzenia", otrzymały m.in. kolejno: Szczecin 1243, Stargard 1243, Poznań 1253, Kołobrzeg 1255, Kraków 1257, Gdańsk 1262, Warszawa 1334, Lwów 1356, Wilno 1387, Kijów 1494, Mińsk 1499, Stanisławów 1662. Z powodu późnej metryki do dziś trwają w Krakowie spory, kiedy obchodzić rocznicę powstania miasta. Musiało ono rozwijać się na długo przed 1257 rokiem, bo przecież wszyscy wiemy, że "nie od razu Kraków zbudowano".

Poniższy drzeworyt z 1493 roku z "Liber Chronicarum", czyli "Kroniki świata" ("Schedeld'sche Weltchronik", "Nürnberger Chronik") Hartmanna Schedela, przedstawia Kraków w całej okazałości, z Kazimierzem, który powstał we wczesnym średniowieczu jako miejskie podgrodzie handlowe, pod koniec tego okresu, jak widać na ilustracji, był już samodzielnym miastem, aby w czasach nowożytnych stać się dzielnicą Krakowa.


Wracajmy na Pomorze. W 1234 roku w grodzie rugiańskim Charenza, książę Ranów Wisław I, albo Więcław I (1180-1250), nadał prawa lubeckie miastu Strzałów (Stralsund). Wspomnijmy, że w niemieckich źródłach historycznych imię to pisane było jako Witzlaw, Wizlaw, co moim zdaniem może odpowiadać starosłowiańskiemu imieniu Vęťeslavъ (vęťe "więcej" i slava "sława"), w Polsce znanemu jako Więcław, Wiecsław, Więcesław. Jest więc możliwe, że zarówno książę ten, jak i cały dynastia nosiła imię Więcław i Więcławowie, a nie Wisław i Wisławice, jak przez historyków są zwykle nazywani.

Przytoczmy tutaj zachowany akt założycielski Strzałowa (w oryginalnym tekście łacińskim zapisanym jako "Stralowe"), jako potwierdzenie faktu, że niezależnie od dominującego od XIII wieku w Europie zachodniej pisma gotyckiego, dokumenty wystawiane na Pomorzu (a także w Polsce) jeszcze długo spisywane były stylem karolińskim (źródło. Wikipedia).


Analizując historię zachowanych dokumentów o powstaniu miast widzimy więc, że metryka miejska może być o dwa, trzy wieki młodsza niż faktyczny początek wielkich grodów, takich jak Poznań i Kraków. Jest ona też młodsza w odniesieniu do Maszewa. Gród wraz z osadą istniały tutaj już w X wieku. Potwierdzające to źródła archeologiczne nie są jednak (a nie mogą być inne) na tyle dokładne, aby przyjąć z nich konkretny rok narodzin Maszewa.

Można ogólnie powiedzieć, że tereny pogańskiej jeszcze Saksonii były pierwszymi obszarami poza byłym Cesarstwem Rzymskim i przyległymi do niego koloniami, na których Frankowie od VIII wieku zaczęli zakładać miasta. W schrystianizowanej już Saksonii Bardowik i Magdeburg, wzmiankowane po raz pierwszy, kolejno w 795 i w 805 roku, wyznaczone zostały przez cesarza Karola Wielkiego (747-814) jako główne centra ekspansji handlowej i politycznej wśród plemion słowiańskich.

Poniżej kopia aktu z pieczęcią cesarza Ottona I (912-973), powołującego w 968 roku arcybiskupstwo w Magdeburgu i mianującego arcybiskupa Adalberta, przyszłego apostoła Serbołużyczan i świętego.


Wiele, może większość, miast w Europie obchodzi swoje urodziny nie w oparciu o rok nadania praw miejskich (bo często nie ma takiego dokumentu), ale od roku, którego dotyczy pierwsza wzmianka w źródłach pisanych. Wydaje się to bardziej uzasadnione, bowiem we wczesno-średniowiecznej Europie, nie licząc miast powstałych w czasach antycznych (rzymskich i greckich), nawet największe skupiska ludności w formie grodów i osad byłyby w dzisiejszych warunkach tylko dużymi wsiami. Jeżeli więc ich nazwy trafiały na strony kronikarzy, to było to potwierdzeniem identyfikacji miejsca już wówczas dobrze znanego, zwykle położonego na krzyżujących się szlakach handlowych lub jako ośrodka lokalnej władzy politycznej.

W przypadku Maszewa za pierwszy dokument pisany, w którym wymieniona jest nazwa miasta, uznany jest ten powstały w siedzibie biskupstwa w Kamieniu w dniu 29 stycznia 1233 roku, który wymienia plebana Bertrama z Maszewa ("... Bertrammus plebanus in Massowe"), jako świadka decyzji biskupa pomorskiego Konrada II, przyznającej dziesięcinę klasztorowi w Słupie (Stolpe) oraz powołującego archidiakonat w Groświnie (Groswin), obydwie lokalizacje w pobliżu pomorskiego Nakła (Anklam). Jeżeli była więc wówczas parafia w Maszewie, to zapewne musiała być już tutaj dostatecznie duża osada, uzasadniająca utworzenie parafii, a sam proboszcz maszewski cieszący się autorytetem biskupa, skoro został przywołany na jednego z dwóch świadków spoza kamieńskiej diecezji w powyższym akcie prawnym.

Podobnie Berlin przyjmuje za rok swojego powstania pierwszą wzmiankę z 1237 roku, w której wymieniono imię księdza Szymona z parafii przy kościele św. Piotra, istniejącym po wielu przebudowach do dziś. Parafię tą założył biskup Brandenburga na położonej w ramionach Szprewy (Zpriawa) wyspie Kolin (Coln, Cöln), obok słowiańskiej osady rybackiej. Dopiero jedenaście lat po Maszewie, to jest 27.04.1244 roku, po raz pierwszy pojawiła się w dokumentach nazwa Berlin ("Simeon, prepositus de Colonia juxta Berlin"). Oto odtworzony plan Berlina z około 1230 roku (źródło: Wikipedia.de).


W przypadku Maszewa przyjęto rok 1232 za datę powstania miasta i ją obchodzono przez wieki, do czasów zakończenia II wojny światowej, jako rocznicę narodzin Maszewa. Poniższe fotografie przedstawiają sceny z wielkich obchodów 700-lecia miasta w 1932 roku (źródło: Archiv Heimatbund Massow):


Na górnym zdjęciu honory "Bractwa Kurkowego Massow 1401" (rok założenia) przyjmuje na rynku feldmarszałek August von Mackensen. Ten emerytowany generał mieszkał w Szczecinie.

A teraz czas wyjaśnić prowokacyjny tutuł tego artykułu: Maszewo Anno Domini 1091. Chciałbym poinformować Czytelników, że bardzo prawdopodobne jest istnienie źródła pisanego, które odnosi się do Maszewa z roku 1091! Na nim musiał się zapewne oprzeć Leonard Chodźko, opisując obecność w tamtym roku wojsk polskich na Pomorzu, w pierwszym tomie książki "La Pologne historique littéraire monumentale et pittoresque", wydanej w Paryżu w 1836 roku.

Oto interesujacy nas fragment: "... Władysław Herman, widząc coraz bardziej rosnące siły wroga chciał się wycofać, kiedy to znienacka zaatakowały go dwie armie (Pomorzan i Prusow - mój przypis). Zmuszony do podjęcia walki uczynił to z niechęcią. Było to 15 sierpnia 1091 roku, w święto Wniebowzięcia Marii Panny. Chciał on ten dzień uświęcić modlitwą i odpoczynkiem. Armia polska, która nie podzielała ducha bierności króla, odniosła całkowite zwycięstwo. Wróg opuścił plac boju i ratował się ucieczką. To wspaniałe zwycięstwo było dziełem Sieciecha, wojewody krakowskiego i wielkiego generała armii polskiej. Wiele zamków zostało zrównanych z ziemią, a inne, jak Pirycz (Pyrzyce), Starygród (Stargard), Białygród (Białogard), Kamin (Kamień), Massow (Maszewo) etc. zostały obsadzone polskimi garnizonami, przechodząc pod władanie Sieciecha" (str. 155).

Oto srebrny denar bity przez Władysława Hermana w latach 1081-1102, a więc w okresie jego napadów na Pomorze, średnica 14.3 mm, waga 0.63 g (źródło: Warszawskie Centrum Numizmatyczne wcn.pl). Na awersie monety przedstawiona jest głowa księcia z napisem VLADISLA, na rewersie kościół o trzech wieżach i w otoku napis CRACOV.


Przytoczmy jeszcze jeden zabytek z czasów Władysława Hermana, który jest przy tym najstarszym zachowanym polskim dokumentem (obok nieco młodszego regestu, czyli zestawienia zawartości starszego, zagubionego oryginału Dagome iudex). Jest on niedatowany, jednakowoż uznawany przez badaczy jako pochodzący z lat 1081-1086. Oryginalny tekst na pergaminie znajduje się w Bayerisches Hauptstaatsarchiv w Monachium.

Mówi on między innymi (skróty moje): "Wiadomo niech będzie wiernym w Chrystusie, tak obecnym jak i przyszłym, iż ja Władysław, z bożej łaski książę Polski, dwa złote krzyże, a to okrągłe, kościołowi w Bambergu niesłusznie zabrane, w mojej ziemi za gotowe pieniądze wykupiłem i dla zbawienia duszy mojej i żony Judyty ... na naleganie Ruperta, siódmego biskupa tegoż kościoła, ...zwróciłem na ręce Eberharda i Henryka, braci tego bamberskiego kościoła ..." [źródło: Wiadomości Numizmatyczno-Archeologiczne 1902 Nr 4].

Zastanawia tutaj fakt, że bamberskie krzyże były w niesłusznym posiadaniu kogoś na tyle silnego w Polsce, że polski władca zmuszony był do ich wykupu, aniżeli do prawnie uzasadnionego zabrania ich siłą. Niewykluczone, że ich nielegalnym właścicielem był wspomniany wyżej Sieciech, który swoją siłę polityczną w Polsce zbudował między innymi na podbojach i grabieżach Pomorza.


Cytowany nieco wyżej fragment z książki Lenoarda Chodźki zbliżony jest do opisania tej historii przez Galla Anonima (Martin Gallus, Martini Galli) w jego Kronice (łac. "Chronicon Polonorum"), powstałej około 1116 roku, a więc w okresie nieodległym od tych wydarzeń.

Pisze on: "Władysław książę Polski, przez małżeństwo krewny Cesarza Rzymskiego, pokonał Pomorzan z pomocą swoich obległszy ich w zamku hardość ich nogami w dzień w Niebowzięcia Matki Boskiey przytarł, miasta i miasteczka ... siłą opanował ... I ażeby niedotrzymujących wierności poganom odjąć wszystkie sposoby do rokoszu, rozkazał wszystkie ich twierdze w środku kraju, pewnego dnia i godziny wyznaczoney popalić". ("Igitur Polonorum dux Wladislauus, Romanorum imperatori maritali connubio conunitus, de Pomoranis succerrentibus suis, castrum eorum obsidendo triumphavit, eorumque contumaciam suis sub pedibus conculcando annulavit, einsque victorie gaudium dei genitricis assumpcio generavit. Quibus victis, civitates eorum et municipia ... violenter occupavit, ... Et quia perfidie paganorum omnino volouit insurgendi fiduciam amputare, suosmet prelatos iussit, nominato die, in hora constituta, omnes in meditullio terre municiones concremare").

Oto kopia Kroniki Galla, wydana w 1824 roku przez wolnomularskie wydawnictwo Jan Wincenty Bandtkie.



Gall Anonim nie wymienia jednakże nazw zamków, jak to czyni L. Chodźko. Skąd więc wzięły się te nazwy, czy są one wiarygodne? Leonard Chodźko był historykiem, geografem i kartografem, który współpracował z uznanym wówczas w Europie geografem duńskim Conradem Malte-Brun, z którym m.in. wspólnie wydał w 1807 roku książkę "Tableau de la Pologne ancienne et moderne". L. Chodźko opracował i wydał w 1850 roku poniższą mapę Polski:


Leonard Chodźko był nie tylko autorytetem naukowym, ale i politycznym. Jego zaangażowanie w sprawy odzyskania przez Polskę niepodległości wspierał duchem sam Victor Hugo, który napisał mu w liście słowa "Gdzie pulsuje serce Polski, tam i bije serce Francji", często później cytowane przez wielu polityków.

Jednakże nie tylko te fakty z życia L. Chodźki przemawiają za solidnością i wiarygodnością jego warsztatu naukowego. Był on także archiwistą z zawodu, co wykorzystał pracując w Bibliotece Sainte-Geneviève w Paryżu. Oto jej aktualne wnętrze.


Biblioteka ta powstała w sławnym klasztorze pod tym samym wezwaniem, którego początki sięgają VI wieku. Sama biblioteka słynie jednak głównie z być może największych poza samą Skandynawią zbiorów historycznych rękopisów i druków tej części Europy, włączając w to północne Niemcy, a zatem i Pomorze. To moim zdaniem jest miejsce, gdzie L. Chodźko mógł dotrzeć do źródeł, które do dzisiaj nie są znane w Polsce, a dzięki którym mogł uzupełnić kronikę Galla Anonima o szczegóły dotyczące między innymi Maszewa. Z dzieła Galla Anonima wynika, że garnizony polskie zajmowały zamki pomorskie do wiosny kolejnego, 1092 roku, kiedy to Sieciech rozkazał je spalić, "co stało się faktem" ("quod ita factum est".). A oto fragment biblioteki według ryciny François Ertinger'a z 1692 roku (źródło: Bibliothèque nationale de France).


Jest jeszcze jeden dowód potwierdzający prawdopodobieństwo faktu zajęcia, a nastepnie spalenia zamku maszewskiego przez wojska polskie. Są nimi fragmenty naczyń wydobytych w 1968 roku m.in. z około 30-centymetrowej warstwy spalonej ziemi w okolicach Góry Zamkowej, znajdujące się w Muzeum Narodowym w Szczecinie. Część z nich została przez archeologów oceniona jako pochodząca z IX-XII wieku, a więc prawdopodobne spalenie zamku w 1092 roku mieściłoby się w tym przedziale czasowym. Szkoda, że znalezisko to, w liczbie ponad 200 fragmentów naczyń, nie zostało opisane w artykule "Z najstarszych dziejów ziemi maszewskiej", zawartym w cytowanej na wstępie publikacji. O szczegółach tego odkrycia napiszę przy innej okazji.

Pozostaje mi zachęcić współczesnych historyków zajmujących się badaniem przeszłości Pomorza do podążenia śladami wielkiego naukowca Leonarda Chodźki i sięgnięcia do zbiorów Biblioteki św. Genowefy w Paryżu. Moglibyśmy się wtedy zapewne dowiedzieć więcej, niż wiemy z dotychczasowych, dobrze przebadanych źródeł polskich i niemieckich. Być może byłoby możliwe i wskazane cofnąć datę obchodów powstania Maszewa z polskiej rocznicy 1278 roku i niemieckiej z 1232 roku do nieznanej do tej pory i nie zweryfikowanej po obu stronach Odry daty z 1091 roku.

Post scriptum (2014):

Ostatnie lata przyniosły w naszym kraju wiele znaczących odkryć archeologicznych z okresu budowania zrębów państwa polskiego (X-XI wiek), które - o ile same w sobie nie przełomowe, są jednak na tyle czytelne i jednoznaczne w swojej wymowie, że w powiązaniu z dotychczasowym dorobkiem archeologii w kraju i za granicą, stworzyły podstawy do zasadniczo nowego spojrzenia na źródła i przyczyny nagłego (w perspektywie historycznej) uformowania się struktur państwowych w Polsce.

Rysujące się już od wielu lat, poza oficjalną wykładnią naszych historyków, zarysy nowej interpretacji źródeł archeologicznych i historycznych znalazły swój mocno uargumentowany i spójny wyraz w zbiorze esejów Zdzisława Skroka "Czy wikingowie stworzyli Polskę?" (Iskry 2013).

W tym świetle widać wyraźnie, że ewolucja kulturowa i polityczna najpierw wśród Obotrytów, a później także wśród Ranów i Pomorzan, w okresie VIII-X wieku, musiała być w znaczącym stopniu stymulowana przez bezpośredni, wewnątrzplemienny, a później wewnątrzpaństwowy w niej udział Wikingów.